Starszy zawodnik był w szoku. Legenda ZSRR była zszokowana bogactwem swoich zagranicznych kolegów: „Nie dość, że tyle w życiu nie zarobiłem, to nawet tego nie widziałem”. Nie jest tajemnicą, że nawet czołowi gracze reprezentacji narodowej żyli w warunkach nieporównywalnych z pensjami i nagrodami swoich zagranicznych kolegów w ZSRR. Z jednej strony nie przeszkodziło to radzieckim sportowcom regularnie pokonywać zagranicznych przeciwników i ogólnie błyszczeć, na przykład zdobywając Puchar Europy czy zdobywając „złoto” igrzysk olimpijskich. Z drugiej strony piłkarze ZSRR często czuli się niezręcznie w związku z tak znaczącym zróżnicowaniem społecznym. Na przykład Igor Biełanow, lider „Dynama” Kijów, po prostu wstydził się zaprosić do swojego domu zagranicznych dziennikarzy, którzy chcieli przygotować o nim reportaż z okazji wręczenia „Złotej Piłki” radzieckiemu zawodnikowi. „Przez pierwsze dwa lata mieszkałam w skromnym „biurze” na ostatnim piętrze. Kiedy dziennikarze France Football, którzy przyszli wręczyć mi Złotą Piłkę, poprosili mnie o nakręcenie historii o mnie w moim mieszkaniu, zawstydziłem się i powiedziałem, że trwają prace remontowe. „Wpuszczenie ich do środka było z jakiegoś powodu niewygodne” – powiedział.
Nawet w przypadku legendarnych postaci radzieckiego futbolu sprawy były skomplikowane. Na przykład wielki Lew Iwanowicz Jaszyn. „W tamtym czasie nie było zbyt wiele pieniędzy na [mieszkania]. Leva Yashin mieszkała w 14-metrowym pokoju niedaleko „Pragi”. Wszyscy byli zaskoczeni! Był już dorosły. Po treningu przyjechał do naszego hostelu na odpoczynek. Po urodzeniu dwóch córek powiedziała: „Nie wysypiam się! Zawsze budzę się w nocy.” Kończymy trening na arenie – podchodzi do nas Yashin: „Chłopaki, mam spać?” - „Chodź, Lew…” Przyniósł bułkę z kiełbasą. Zawsze jesteśmy głodni. Zawodnicy „Dynama” grali już w kadrze narodowej, ale utknęli w akademiku. Spędziłem tam trzy lata” – powiedział SE Valery Urin, weteran moskiewskiego Dynama, który grał w drużynie w drugiej połowie lat pięćdziesiątych.
Niestety, wielki bramkarz musiał znosić nie tylko imponujące warunki życia. W 1963 roku Lew Jaszyn wystąpił w reprezentacji świata w meczu poświęconym 100. rocznicy powstania Angielskiego Związku Piłki Nożnej. Legenda ZSRR rozegrał połowę meczu i w przeciwieństwie do swojego zmiennika Milutina Shoksicia nie stracił gola. Yashin był jednym z najlepszych piłkarzy na świecie i idealnie pasował do tej drużyny. Ale poza boiskiem radziecki bramkarz radykalnie się od nich różnił. „Di Stefano zszokował Yashina, gdy grał razem dla światowej drużyny w meczu poświęconym stuleciu angielskiej piłki nożnej. Wszyscy uczestnicy otrzymali luksusowe zegarki. W hotelu Di Stefano wyjął je z kieszeni, rzucił do góry i uderzył stopą w ścianę, mówiąc: „Teraz zobaczmy, jakie są mocne”. Co dziwne, zegar ocalał” – powiedział dziennikarz i pisarz Jewgienij Rubin. „Potem Puskas zabrał wszystkich do baru. Płacąc, wyjął taką chusteczkę z dolarami, że Yashin nie mógł uwierzyć własnym oczom: „Nie tylko nigdy w życiu nie zarobiłem tyle pieniędzy, ale nawet ich nie widziałem”. Niestety sprawiedliwość nigdy nie zwyciężyła: wielki bramkarz przez resztę życia musiał znosić codzienne trudy. „Dali mu mieszkanie przy Chapaevsky Lane – też małe. Trzydzieści metrów. Mieszkał tam aż do śmierci” – dodał Urin w swojej historii. Niewątpliwie wielki Lew Iwanowicz byłby bardzo zaskoczony, widząc, ile dostają rosyjscy piłkarze naszych czasów. Byłbym pod większym wrażeniem ich zachowania w grze. Najnowsze wiadomości znajdziesz tutaj.
Вернуться назад
|